We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Stare śmieci

by Konrad Słoka

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      33 PLN  or more

     

1.
trzydzieści trzy już na karku no cóż za symboliczny wiek w tym kraju z dwóch puzzli wszystko składa się w biel i czerń czuję że we mnie jest coś więcej niż głupia radość i zaszyty lęk jestem tym szarym kowalskim lecz ta szarość dziś wyróżnia mnie nie znoszę sytuacji w których brak mi słów nie spełniam oczekiwań miotam się jak w klatce szczur błagam poluzuj na noc drzwi chciałbym już sobie pójść jeszcze niedawno byłem dzieckiem i więcej było prostszych dróg dziś tylko zakręt za zakrętem i pod górę przez kolczasty drut dość już mam tych wiecznych rozkmin ile dla świata jestem wart czuję jak zbliżam się do mety a ledwo co przekroczyłem start nie znoszę sytuacji w których brak mi słów nie spełniam oczekiwań miotam się jak w klatce szczur błagam poluzuj na noc drzwi przecież jestem tak jak ty do bólu szary do bólu zły jestem szary jak ty i nie różni nas nic jestem szary jak ty i mimo różnic nie różni nas nic
2.
między nami miało być tak pięknie miłość jak z obrazka jak amerykański film o zagubionych nastolatkach teraz boimy się popełnić błąd to co miało w nas kwitnąć kruszy się jak suchy plon sypie się nam przez palce widzę jak oczy ci się szklą słyszę jak łamie się twój głos znowu mówisz że masz mnie dość widoki tu są piękne dookoła gęsty las stara lodówka gnije w krzakach to nasza miłość traci blask widoki tu są piękne tam w oddali pasmo gór podejdź bliżej wyciagnij rękę po pełen skarbów niebieski wór trudno mi rozmawiać twarzą w twarz 160 znaków to najwięcej na co było mnie stać :* dziś na jednym łóżku mamy niespokojny sen każdy ma swoje zimno stóp każdy ma swój własny brzeg a miało być tak pięknie
3.
Niebo gęstnieje, jak w głowie natrętna myśl która nie daje mi spać wciąż słyszę głosy, których nie ma ten syreni śpiew - słodkie oblicze zła Bóg jeden wie ile ta łajba wytrzyma dni pod naporem fal trzymam za ster ile mi starczy sił póki papieros klei mi się do warg Te wody znam jak własny dom ich tajemnice budzą we mnie lęk i nawet gdybym uciekł stąd prawda dogoni mnie jak własny cień przede mną sztorm co wzburza krew światła latarni rozrywają mrok obieram kurs i wyznaczam cel prosto przed siebie, albo w dół na dno. Nic nie jest takie, jakby chciał żeby było to fakt trudno znieść tę myśl Na jaką głębie jeszcze rzuci mnie wiatr zanim na brzegu powitasz mnie Ty? Bóg jeden wie ile to serce ma w sobie sił by wciąż pompować krew wracam jak stary film - beztroski ja spódnicy matki uczepiony jak rzep Znowu powtarza się ten sam sen błagam o pomoc i wołam Cię lecz zamiast krzyku słyszę cichy szept stawia mi opór ten podwodny bieg
4.
Możebyś 05:13
możebyś się tak ogarnął w końcu możebyś tak wiecznie nie stał z boku możebyś tak nagrał coś po polsku trochę słabo z kasą w tym miesiącu nic tak nie męczy mnie jak własny łeb sam już nawet nie wiem czego chcę w górę wysyłam sygnał SOS bez nadziei że ktoś odszyfruje sens możebyś tak wcześniej chodził spać możebyś tak przestał topić czas możebyś tak zabrał ją na Korfu możeby wam lepiej zrobił rozwód a możebyś tak zamknął w końcu gębę możebyś tak złapał ją za rękę dopóki to serce wali wam jak werbel zamknij oczy niech to płynie własnym tempem
5.
z dala od domu snuję się jak duch przez Stary Mokotów przenikam przez bezbarwny tłum wszystko tu wielkie choć jest ciasno jak w trumnie w kieszeni ściskam twoje zdjęcie jak magiczny amulet zawsze gdy pragnę stąd uciec dlaczego pragnę stąd uciec kilku tu kumpli od wódki mam kilka starych piosenek które potrafią cofać czas wiem że wspomnienia czasem bywają złudne tęsknie za domem i miłością na strychu schowaną w pudle dlatego pragnę stąd uciec tak bardzo pragnę stąd uciec chodniki tu są krzywe a ludzie mają smutny wzrok tu pierwsza moja miłość w muzyce stawiam pierwszy krok tu mama jest i tata tu miejsca gdzie dostałem w pysk wracam po siedmiu latach na nowo uczę się tu żyć znał mnie tu każdy dziś nie zna mnie nikt ale to nic na stole w kuchni wystukuję rytm
6.
Algorytm 03:16
Tęsknota za jutrem ukradła mi dziś w gonitwie po sukces na iluzoryczny szczyt Algorytm wie lepiej rysuje mój szkic Musisz to mieć i musisz kimś być Lecz to co nas łączy to coś więcej niż szereg liczb. Jak książki na półce chowamy swą treść Ciąg liter i znaków skrywa historii bieg Kurz w promieniach słońca i przy stole śmiech To coś więcej niż system jedynek i zer To coś więcej niż system czy tego chcesz czy nie Zbyt daleko patrzę by dostrzec w tym sens Horyzont nie zwalnia a nam kończy się rejs I czy zostanie z nas proch czy na wietrze kosmiczny pył Nie dokłada mi trosk Póki jesteś tu Ty Zbyt daleko patrzę by dostrzec w tym sens Horyzont nie zwalnia a nam kończy się rejs I czy zostanie z nas proch czy na wietrze kosmiczny pył I co nam przyniesie ten rok Nie dokłada mi trosk Póki jesteś tu Ty
7.
Wsiadaj do auta i proszę nie pytaj gdzie dziś będę spać Tam nie ma do czego wracać, to jeszcze ciepły od życia betonowy wrak Jak mam to ukryć, chaotyczne mam ruchy, na twarzy lęk Nasze plany na przyszłość jak upchany w kieszeniach nieprzydatny szmelc A Ty słuchaj się mamy, ja muszę tu zostać na kilka dni Nie musisz być twardy, możesz być jaki chcesz, bylebyś był a gdy się spotkamy kupię nam wielki ze świeczkami tort Synu, wsiadaj do auta obiecuję zadzwonię zanim najedzie noc Jak Was wypuścić z rąk Ciężej od setek bomb Jak Was wypuścić z rąk i w tył zrobić zwrot
8.
Wilki barowe 04:33
może tak byśmy gdzieś wyszli taka pogoda barowa dziś sam to wiesz głęboko w knajpie zaszyci nie dogonią nas czarne myśli nie dosięgnie nas deszcz w kurtkach siądziemy przy barze barman nie wtrąci się w dialog to nie scenariusz na film jesteśmy tłem w szerszym kadrze bez wiary że jeszcze mamy na cokolwiek wpływ codzienność gorzki ma smak bardzo nie chcę być pionkiem w tej partii i marną dwójką w talii kart tu moja siostra mój brat głowy padają na blat droga do domu daleka więc zwlekam znów rano nie chcę lizać swych ran w paczce ostatni papieros na zdjęciu facet bez gardła wróży mi smutny los życie płynie telenowelą białe włosy i białej kielon biały ten puder pod nos przed nami długa jest noc o czwartej rano wychodzę na balkon o czwartej rano światła latarni gasną o czwartej rano Szczecin jest martwą tkanką o czwartej rano ludzie błąkają się jak plankton
9.
Psie życie 05:23
będę się zbierał to ostatni drink gadka nie klei się i nie mam sił chciałbym już pobyć sam i z ramion strzepnąć pył na wiatr rzucono tu zbyt wiele słów za mało tła za dużo głównych ról w tym przedstawieniu chcę grać drzewo zasilać sztuczny tłum nic szczególnego mi nie przyniósł dzień choć nie umarłem czy to liczy się jak mam mierzyć sukces by móc spokojnie spać upijam się nie zliczę który raz kieliszek głębszy niż poprzednie dwa wyjdę na długi spacer wśród swoich czterech ścian od stołu wstanę jak niechciany gość i wzniosę toast za ten pierwszy krok nadam melodii własny ton kochanie wiem że to był trudny rok odbudujemy między nami most nadasz melodii własny ton kim jest ta postać którą przyszło mi grać coś tu nie działa a instrukcji brak a mój tłumiony gniew w płucach osiada na dnie czy ktoś z zebranych ma receptę na lęk co psuje wszystko jak jest wszystko ok i rezonuje jak dzwon kiedy nadchodzi sen
10.
Bezsenność 03:44
z butelką w dłoni znów walczę by odgonić sen nie jestem gotów by tak po prostu skończył się dzień może przeczytam coś jeszcze może spotkam się z kimś może tę pustkę wypełni ten przedostatni łyk składam się z marzeń i ciągłych sprzeczności z mięsa i kości z porozrzucanych miejsc zanim się droga pode mną osunie może zdążę zrozumieć jaki nadałeś temu sens szlakiem portowych kamienic prowadzi mnie ciemna noc włóczę się z bagażem myśli od ludzi odwracam wzrok w witrynach mokrych od deszczu upiór ma znajomą twarz i widzę jak z paszczy wydziela się dym w źrenicach gęstnieje mgła
11.
L.O.N.T. 03:00
wrzuceni do Wisły płyniemy razem pod prąd nie każda tu ręka to pomocna dłoń jesteśmy jak kundle reprezentujemy gorszy sort na brzegu prawdziwi polacy już układają nam stos nie jesteśmy już dziećmi wiemy o co toczy się gra nie zabronicie nam się kochać w tej walce nie macie szans nie pozostaniemy głusi na ten jad płynący z ust te nożyce nie umilkną gdy walniecie pięścią o stół kim ja dla was jestem jak wiele znaczy ten głos czy możliwie by ten marny puch mógł kiedyś podpalić lont a kiedy już zblednie cyniczny uśmiech i tępy wzrok będę śpiewał tę piosenkę a reszta głosów zwiększy moc wybuchnie wam w rękach słodkiej melodii gorzki ton my to tykająca bomba my to coraz krótszy lont

about

Czym są „Stare śmieci” Konrada Słoki?


„Stare śmieci” to debiutancki, solowy album singer-songwritera ze Szczecina Konrada Słoki. Płyta zawiera 11 autorskich piosenek z polskimi tekstami. Kompozycje utrzymane są zarówno w klasycznej rockowej stylistyce pełnej melodii, tłustych bębnów i gitarowych riffów, jak i w akustycznych folkowych brzmieniach spod znaku americany i alt/country. Piosenka „Bezsenność” natomiast jest ukłonem w stronę synthowej muzyki lat osiemdziesiątych. W numerze „Możebyś” gościnnie wystąpił Mr Krime - DJ, producent i prekursor polskiego turntablizmu.

Teksty Konrad Słoki są bezpośrednie i opowiadają w niezwykły sposób o otaczającej go rzeczywistości, unikając jednocześnie pretensjonalności i egzaltacji poezji śpiewanej. Główną inspiracją i wspólnym mianownikiem wszystkich opowieści jest wkraczanie podmiotu lirycznego w dorosłość - pełną rozczarowań, dezorientacji i żalu, ale też bogatej w ciekawe refleksje i otwierającej nowe możliwości. „Stare śmieci” - tytuł zarówno albumu jak i piosenki, nawiązuję do powrotu Konrada do rodzinnego Szczecina jako dorosłego mężczyzny, po kilku latach „szukania swojego miejsca” w Warszawie. Szczecin jest znaczącym tłem we wszystkich kompozycjach na albumie.

Muzykę Konrada Słoki, którą zapowiada debiutancki album, nie sposób jednoznaczenie skategoryzować. Na polskim rynku muzycznym ciężko znaleźć artystów o podobnym prostolinijnym, autentycznym usposobieniu i porównywalnej muzycznej wrażliwości.

credits

released October 15, 2023

Wykonawca: Konrad Słoka
Tytuł płyty: „Stare śmieci”
Data wydania: 13 października 2023 r.
Wydawca: Kapitalne Studio Konrad Słoka
Nośnik: CD / Stream
Dystrybutor cyfrowy: Agora Digital Music / Agora S.A. 

Tracklista:
Szary Kowalski
Ta nasza miłość
Syreni śpiew (singiel)
Możebyś (feat. Mr. Krime)
Stare śmieci
Algorytm (singiel)
Jak Was wypuścić z rąk (singiel)
Wilki barowe
Psie życie
Bezsenność
L.O.N.T.

Nagrania zrealizowano między październikiem 2020 r., a majem 2023 r. w Stobno Records.

Produkcja: Borys Sawaszkiewicz, Konrad Słoka
Realizacja nagrań: Borys Sawaszkiewicz
Edycja: Adam Partyka
Mix: Karol Majtas
Master: Marcin Gajko

Muzyka:
Konrad Słoka - śpiew, gitary, harmonijka ustna
Szymon Drabkowski - gitara elektryczna
Maciej Kałka - gitara basowa
Szymon Jędrol - perkusja (1 – 4, 8)
Tomasz Nawrocki - perkusja (6)
Adam Partyka - perkusjonalia
Borys Sawaszkiewicz - instrumenty klawiszowe, śpiew
Wojciech Długosz (Mr Krime) - turntables (4)
Alicja Kruk - śpiew (3)
Sandra Jakubowiak - śpiew (6)
Jakub Andrzejewski - pedal steel (6)
Słowa: Konrad Słoka

Okładka:
Fotografia: Tomek Wieczorek
Kotwica: Fruit Of The Lump
Opracowanie graficzne/DTP: Konrad Słoka
Zdjęcia w środku: Tomek Wieczorek, Cezary Ziemak, Hubert Grygielewicz, Konrad Słoka



license

all rights reserved

tags

about

Konrad Słoka Szczecin, Poland

Konrad Słoka is a singer-songwriter from Szczecin, Poland.

contact / help

Contact Konrad Słoka

Streaming and
Download help

Redeem code

Report this album or account

If you like Konrad Słoka, you may also like: